Przedłużanie włosów – laserem
Jak to z odcieniem dumy oświadczyła ostatnio Pani Fryzjer w jednym z salonów fryzjerskich: „Warszawa dysponuje różnymi metodami na przedłużanie włosów. Hitem tego sezonu jest laser”.
Boże, czegoż to ludzie nie wymyślą. Wiadomo, historia lasera długa nie jest, na dużą skalę zastosowano go najpierw w wojskowości (słynne działa laserowe na granicy radziecko-chińskiej w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia), następnie w medycynie jako zamiennik (wymiennik?) tradycyjnego skalpela chirurgicznego, a później to już w wielu dziedzinach, np. w urządzeniach do nagrywania i odtwarzania płyt CD i DVD. Ostatnio i we fryzjerstwie nie tylko do przedłużania, ale i do zagęszczania włosów.
Idea i praktyka przedłużania włosów polega na zastosowaniu lasera w łączeniu naszych włosów, które rosną nam na skórze głowy, z naturalnymi włosami pozyskanymi od innego człowieka. Laser daje równe, płasko sprofilowane i precyzyjnie rozłożone łączenia włosów. Można tak przedłużone nawet o 60 – 65 cm włosy normalnie czesać, myć, pielęgnować, stosować odżywki, koloryzować, robić baleyage. W zasadzie są nie do odróżnienia: nasze to oryginalne czy przedłużone u fryzjera. No i nie ma obawy, że w najmniej stosownym momencie włosy nagle wypadną czy urwą się w jakiejś części i cała prawda o naszych pięknych, długich, puszystych włosach wyjdzie na jaw. Inną zaletą tej metody jest fakt, iż nie wywołuje ona uczuleń, reakcji alergicznych.
W zasadzie mankamenty są dwa: po 6 – 8 miesiącach cały zabieg trzeba powtórzyć, i cena też niebagatelna – od 2 tysięcy złotych wzwyż, w zależności od tego, jakie i jakiej długości do przedłużania włosy sobie zażyczymy: azjatyckie, indyjskie (zwykłe lub koszerne) czy słowiańskie. W najwyższej cenie są te słowiańskie, gdyż ich końcówki nadają się do regeneracji, dzięki czemu włosy te można jeszcze raz wykorzystać do przedłużania, a zatem ten drugi zabieg wychodzi zdecydowanie taniej.