Happy hours

0
277

Happy hours

Czyli szczęśliwe godziny. Któżby ich nie chciał mieć? Chyba tylko ktoś, kto nie jest przy zdrowych zmysłach i równie zdrowych emocjach.

A happy hours w handlu, usługach oznacza promocję. Na przykład: salon fryzjerski Warszawa – napis happy hours w godzinach 9.00 – 12.00 oznacza, iż w tym salonie w tychże godzinach uzyskuje się na usługi fryzjerskie jakiś znaczący rabat, 20-procentowy choćby. Restauracja Warszawa – happy hours w godzinach 10.00 – 12.30 to informacja dla klienta, iż w tej restauracji w tychże godzinach można taniej zjeść późniejsze śniadanie lub wcześniejszy lunch, nierzadko popijając piwem.

Czy każdego dnia tygodnia mamy owe happy hours? Nie, zazwyczaj tylko w dni powszednie. A dlaczego w godzinach dopołudniowych? Bo wtedy w handlu i usługach małe obłożenie, mały ruch. Po co fryzjer ma siedzieć w fotelu zamiast klienta, po co kelner ma siedzieć przy służbowym stoliku zamiast obsługiwać klienta? Lepiej przyciągnąć w tych martwych godzinach ludzi, kusząc ich niższą ceną. Ale diabeł – jak zwykle – tkwi w szczegółach. Owe fryzjerskie happy hours nie obejmują przykładowo takich usług, jak: strzyżenie męskie, przedłużanie włosów, zabiegi regenerujące włosy czy zmiana koloru włosów. Jako facet mający już tylko wianuszek włosów z tyłu głowy poczułem się wyjątkowo dyskomfortowo wyłączeniem strzyżenia męskiego z happy hours, no i siwizny taniej też nie przefarbuję. A restauracyjne happy hours nie obejmują mocniejszych alkoholi, od wina poczynając, na wódkach i koniakach kończąc. I słusznie: wszak jesteśmy za zdrowym stylem życia i wychowywaniem społeczeństwa w trzeźwości. Powiem więcej: happy hours nie powinny obejmować także smażonych kotletów (co innego mięsko gotowane, duszone lub z grilla – zdecydowanie lżej strawne i zdrowsze) ani frytek, smażonych przecież na głębokim tłuszczu (co innego ziemniaczki z wody lub warzywka grillowanie – samo zdrowie).

Jako obywatel kolejnej Najjaśniejszej RP mam nadzieję, iż problemem happy hours dyskryminującym pewnych obywateli i wyłączającym z promocji pewne produkty oraz usługi (czy to dobrze, czy źle?) zajmą się i jednoznacznie uregulują w sensie prawnym Posłowie na Sejm, Senatorowie wniosą jedynie słuszne poprawki, a Pan Prezydent ustawę własną ręką podpisze. Wtedy happy hours mamy wszyscy na wszystko. Żyć nie umierać. Ukochany Kraj!